czwartek, 26 lutego 2015

142. Litwa


Po zeszłorocznym embargo, jakie Rosja nałożyła na Polskę, już nigdy nie spojrzę na jabłka tak samo. W pamięci wszystkich na długo wyryje się akcja "Jedz jabłko" oraz dziesiątki zdjęć na Facebooku opatrzonych hasztagiem z nazwą akcji. Czy coś pomogła? Sama nie wiem. Ostatnio nie mam czasu na śledzenie newsów, ale wiem, że na jabłkach skutecznie wypromował się cydr, który, według etykiet, robiony jest z tych pysznych owoców. Wcześniej praktycznie nieznany w Polsce, obecnie zyskał sobie szerokie grono miłośników, ze względu na orzeźwiający smak i poczucie patriotyzmu gospodarczego, jaki odezwał się w naszych rodakach. Ja, niestety, nie zaliczam się do koneserów cydru, bo smakuje dla mnie jak sfermentowane owoce, które zdecydowanie wolę w świeżej, soczystej formie.
A Wy? Popijacie cydr, czy raczej omijacie z daleka? :)

 

środa, 25 lutego 2015

141. Polska


Mimo, że mamy luty, pogoda zdecydowanie bardziej przypomina wczesną wiosnę, niż zimę. Uwielbiam zimę, ale jeśli ma być taka na pół gwizdka, to już niech lepiej przyjdą wysokie temperatury, słońce, a na drzewach zakwitną kwiaty. Może tymi pysznymi czereśniami (ach, jak za nimi tęsknię!) uda mi się przywołać lato?

wtorek, 10 lutego 2015

140. Azerbejdżan


Witajcie, znowu po długiej przerwie. Jeśli z moich Czytelników ktoś jeszcze został, żeby przeglądać tego bloga, to bardzo podziwiam za cierpliwość. Postanowiłam, że wrócę do regularnego wstawiania pocztówek, jednak najprawdopodobniej skrócę posty i przestanę tłumaczyć je na angielski. Pierwsza rzecz spowodowana jest tym, że i tak większość ludzi tylko patrzy na zdjęcia, choć starałam się pisać ciekawie i wyszukiwać interesujące rzeczy, co również przyczyniało się do tego, że napisanie jednego posta zajmowało mi dużo czasu. Gdybym kopiowała wikipedię, jak co niektórzy, to też nie stanowiłoby dla mnie problemu regularne dodawanie kilku-kilkunastu postów dziennie. Co do drugiego postanowienia - względy czasowe. I tak obecnie nie udzielam się na oficjalnym forum, wysyłam mało kartek za granicę, więc nie sądzę, żeby zaglądali tu goście z zagranicy, a przetłumaczenie fragmentu tekstu również zjadało mi sporo czasu (wbrew pozorom nie jest to takie proste ;)). Chciałabym bardziej zadowolić Czytelników z Polski, dodając więcej postów.
To tyle, jeśli chodzi o ten przydługi wstęp - przejdźmy do dzisiejszego kraju, który jest nowością na blogu.

Kraina Ognia - tak w języku azerskim brzmi nazwa tego kraju. Jest on położony nad Morzem Kaspijskim, graniczy z pięcioma państwami, w tym z Turcją na długości tylko 9 km! Krajobraz jest bardzo zróżnicowany, co widać nawet na tej pocztówce - niziny, równiny, a tuż obok wysokie góry. Gęsto występujące rzeki pokrywają kraj jak pajęczyna niebieskiego pająka (jak można przeczytać na oficjalnej stronie Azerbejdżanu).
Jednym z unikalnych bogactw tego kraju jest olej naftalenowy, pochodzący z Naftalanu. Jest on szeroko stosowany przez mieszkańców na wszelkie choroby, ale również profilaktycznie. Na Zachodzie używany jest w leczeniu łuszczycy, natomiast jego nadmiar uznawany jest za kancerogenny. Azerowie zdają się tym kompletnie nie przejmować, bowiem najczęstszym sposobem stosowania tego oleju jest zanurzanie się w nim po szyję w wannie.